sobota, 25 stycznia 2014

PROLOG

- Baśka!
Śnieg cicho prószył na zakopiańskie uliczki, hamując tym samym ruch wszelkich dorożek, powozów i sani.
- Baśka do cholery! – zniecierpliwiony głos ponownie zawołał imię dziewczyny. Dziewczyny, która z rozmarzeniem siedziała na schodkach Domu Dziecka w Zakopanem. Miała może z siedemnaście lat. Była niewysoka, szczupła. Rude włosy bezwładnie opadały na jej ramiona. Można by rzecz, że nie wyróżniała się niczym szczególnym od swoich rówieśnic. Miała jednak wyjątkowo błękitne oczy, które nadawały jej nieziemski wygląd. I kilka blizn na rękach. Nie, nie cięła się. To były „pamiątki” po szwach. Piętnaście lat temu miała wypadek. Jej rodzice i siostra zginęli na miejscu, a ona… Ona tylko złamała ręce.
- Tak? – zapytała, wyrwana z transu przez swoją opiekunkę.
Grubsza kobieta koło sześćdziesiątki usiadła obok niej. Była to ich pani psycholog.
- Basia, szukałam cię… Pamiętasz, że dziś?...
- Nie mogłabym zapomnieć – przerwała jej. – Ja nie umiem zapominać.
- Ale… ale ty wiesz, że to przeszłość, prawda? Że nic nie dało się zrobić, że tak miało być?...
- Wiem – odparła spokojnie i ucałowała panią Rozalkę w policzek. – I wiem jeszcze jedno: że kocham was tu wszystkich. Ciebie, dzieciaków, panią Jadzię, pana Władka, siostrę Łucję, i nawet tego okropnego pana Jacka, od siedmiu boleści – zaśmiała się czysto. – Dziękuję wam.
Pani Rozalka ciepło się do niej uśmiechnęła.
- Ty jednak jesteś silniejsza niż mi się wydawało.
- Inni mają gorzej – dodała pokrzepiająco i  podmuchała kilka razy w zmarznięte dłonie. – Idziemy już? Wszyscy czekają na nas, bo zaraz jedziemy pod skocznię.
- Tak… - zamyśliła się kobieta. – Ale jesteś pewna, że chcesz tam jechać i że masz na to humor?
- Tak samo pewna jak to, że dwa razy dwa to cztery – zasalutowała i obejmując panią Rozalkę, schroniły się przed mrozem wewnątrz Domu Dziecka im. Janusza Korczaka w Zakopanem.

_________________________

Hej :* Tadam! Tak jak obiecywałam, ponownie zawitałam w świecie blogów :P Tym razem będzie to opowiadanie o skokach narciarskich. Dla wtajemniczonych chyba nie ma wątpliwości co do głównego bohatera ;) Jest to oczywiście Gregor Schlierenzauer (wydałam się po nagłówku :P) Prolog, jak to prolog - nic specjalnego. Bynajmniej ja nie posiadam daru do ich pisania. Zawsze chcę, żeby wyszło dość krótko, treściwie, a jednocześnie, żeby podany był jakiś  ogólny zarys moich planów. 
Nie będę nudzić, zobaczymy jak to wyjdzie w praniu ;) Czytajcie, komentujcie (jak chcecie, nie zmuszam, tylko fajnie byłoby zobaczyć czyjeś opinie, bo na tym mi przede wszystkim zależy). Liczę na wyrozumiałość, bo tak serio, serio to ostatnie opowiadanie publikowałam jakieś siedem lat wstecz.
Baju baj :*

2 komentarze:

  1. Haha ;D Heeej :) Będę się jarać przez następne dni, że w końcu założyłaś bloga i że będę miała co czytać!
    Gregor zarąbiście wyszedł na tym zdjęciu :D po prostu omom *,* Z resztą cały nagłówek jest śliczny!
    Będę czytać i komentować i wszystko, wszystko! Zwłaszcza, że ten blog będzie o skokach! A znając twoją wyobraźnię, to szczerze, zaczynam się bać, co ty tu będzie z pisać :)
    E tam, prolog - nic specjalnego? Dla mnie czytanie czegoś takiego to jest po prostu... no nektar i ambrozja :) Taaak to nie ma sensu, ale jak już mówiłam, będę się jarać i komentarz nie będzie miał sensu. Ach już zżera mnie ciekawość, co będzie dalej!
    Przepraszam z góry za jakiekolwiek błędy, ale moja klawiatura nie chce współpracować dzisiaj ze mną -,-
    Czekam z niecierpliwością na rozdział nr. 1!
    Pozdrawiam
    Zuza ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wooow! ~
    W końcu udało mi się <3
    Naprawdę jestem pod wrażeniem wszystkiego - począwszy od samego posta, a skończywszy na zdjęciu w nagłówku stronki...
    Jest boskie! I bardzo ciekawie się zapowiada!
    I już więcej nie mówię, tylko biorę się do lektury, bo mi jeszcze dużo nadganiania zostało...
    Ja, na prologu, a gdzie tu rozdział 8? :D
    Trzymam kciuki Kochana <3

    OdpowiedzUsuń