wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 17.

Dzień, w którym miał odbyć się pierwszy konkurs skoków narciarskich na tych Igrzyskach, powitał wszystkich  sięgającym -12 stopni Celsjusza mrozem i promieniami Słońca, które bez pytania wdzierały się do każdego pomieszczenia i rozświetlały jego wnętrze. Owe promienie nasilały się szczególnie w godzinach bliższych południa, dlatego dawały się we znaki głównie śpiochom.
Baśka wciąż z zamkniętymi powiekami przeciągnęła się na swoim hotelowym łóżku, by po chwili otworzyć najpierw jedną, a potem drugą powiekę. Stopniowo, by za bardzo się nie zniechęcić. Wiedziała dobrze, co dziś się kroiło. A kroił się konkurs. Ci, którzy nieźle sobie wczoraj poszaleli mogli dziś przeklinać swój brak rozsądku.
Wstała z łóżka niechętnie, aczkolwiek zdawała sobie sprawę, że przespała pół dnia. Czasem miała takie dni, że zwyczajnie zakopywała się po uszy w swojej kołdrze i poduszkach. I spała. Tak długo, aż pani Rozalka zdołała znaleźć zapasowy klucz do jej pokoju i ograbić Baśkę z wszelakich okryć, puszczając przy tym znienawidzony przez nastolatkę metal w radiu. To były tragiczne poranki.
Baśka skoczyła pod szybki prysznic i delektowała się ciepłem spływającej wody. Nie ma chyba na świecie przyjemniejszego uczucia niż ciepły prysznic w tak mroźny dzień, jak ten. A dodając do tego agrestowy żel do mycia, można uznać, że jest się w Raju.
Odświeżona i zadowolona jak dziecko przystąpiła do robienia makijażu. Celebrowała dziś każdą czynność i wykonywała ją tak długo, jak tylko jej się to podobało. Na co się miała spieszyć? I dla kogo? Nikt jej nie wołał… Nikt jej nie potrzebował. Była tu tylko gościem, niestety, na życzenie Gregora Schlierenzauera.
Zerknęła przekornie na spoczywający w kosmetyczce czerwony lakier do paznokci.  
- Hm. Kciuki za Gregora już chyba ma kto trzymać – wzięła do ręki pojemniczek z lakierem i otworzywszy go, pełną piersią wciągnęła do nosa chemiczną woń kosmetyku.
- Cuuudownie – wymruczała, przymykając oczy. Jej beztroską chwilę relaksu mogła przerwać tylko jedna osoba.  
- Tak, zaraz będę gotowa, jasne, że zajmę się Lilką… - odpowiedziała mimowolnie na pukanie do drzwi i odgłos naciskanej klamki.
W zamian usłyszała głuchą ciszę. Czyżby tym razem jej intuicja ją zawiodła?
- Kto tam? - zapytała, unosząc brew, ale wciąż nie otwierając oczu. Dopiero kiedy poczuła czyjąś obecność tuż obok siebie, stwierdziła, że czas najwyższy rozpracować „włamywacza”.
- Czeeeść – usłyszała za swoim uchem. Gregor. Co tu robił – tego chyba nikt nie wiedział, bo formalnie powinien być teraz właśnie na treningu. A w zamian za to kucał sobie za jej krzesełkiem,  zrównując się przy tym z nią.
- Oho. Odpuściłeś już sobie skoki całkowicie? Teraz będziesz zajmował się pośrednictwem matrymonialnym czy może modelingiem?... Albo wiem! Założysz sobie punkt przedszkolny, a ja będę pierwszym dzieciakiem na liście? Zgadłam?
Zaśmiał się tak jak to tylko on potrafił. Nie tryskał szczęściem, bo znała go już na tyle, że potrafiła odczytać to z  jego oczu. Był jednak spokojny i opanowany. Zapomniał już chyba ich wczorajsze ekscesy w klubie. Zresztą - to i nawet dobrze, gdyż sama Baśka starała się nie wracać do nich pamięcią.
- A ty już znowu w formie – odpowiedział, bawiąc się jej mokrymi kosmykami włosów. – Cieszy mnie to.
- Nic mi nie pozostało, oprócz zachowywania pozorów dobrej zabawy. Z tobą. Tu. – Gregor wciąż niewzruszenie świdrował przy jej włosach, powodując u niej lekkie zakłopotanie. – Dobrze się czujesz? – wypaliła.
Odwróciła się do niego i natrafiła na ten jego uśmieszek, który zawsze potrafił wyprowadzić ją z równowagi.
- Przyszedłem ci coś oddać – oznajmił pewnie.
- Mi? Co możesz mi oddać? – zdziwiła się. Niczego mu przecież nie pożyczała. Rozczesywała włosy, czekając na jego odpowiedź.
- Chyba coś zgubiłaś… - powiedział i otworzył ściśniętą dotąd dłoń. Ukryty w niej był złoty łańcuszek z zawieszką w postaci korony, który Baśka dostała niegdyś od swojej mamy. To była jedna z nielicznych rodzinnych pamiątek
- Skąd… - zaczęła zdziwiona. Pozwoliła Gregorowi na ponowne zawieszenie jej go na szyi.
- Zostawiłaś go wczoraj przy tym nieszczęsnym stoliku wróżb. Od razu wiedziałem, że jest twój. Idealnie do ciebie pasuje, a poza tym… poza tym zapamiętałem jak miałaś go na sobie podczas balu charytatywnego w Zakopanem.
Uśmiechnął się do niej, wciąż starając się ją czarować.
- Spostrzegawczości nigdy nie mogłam ci odmówić, to fakt – potwierdziła. – Ale i tak dziękuję, bo to dla mnie bardzo ważne. Jeszcze raz dzięki.
Swojego podziękowania nie wyraziła w nadto uroczysty sposób, a na pewno nie tak jak wolałby tego Gregor. Ale on sam zdawał sobie sprawę, że nawalił po całości, że wina leży głównie po jego stronie, a zaufanie Baśki będzie ekstremalnie trudno odzyskać. Jednak planował podjąć to wyzwanie.
 - Nie chcę cię martwić, ale mamy fotkę w gazecie – szybko zmienił temat. Puścił do niej oczko, starając się jej nadto nie przestraszyć.
- Słucham?! – rozproszyła się w pełnym skupienia momencie, a mianowicie w chwili, w której malowała tuszem rzęsy.  Pech chciał, że jakaś odrobina tej paćki wpadła jej prosto do oka. – Do diaska! – przeklęła po góralsku.
Przez moment próbowała sama sobie pomóc, jednak zakończyło się to na doprowadzeniu oka do wytworzenia sztucznych łez i poruszeniu gałką oczną tak, że drobina tuszu zupełnie gdzieś zniknęła, wciąż przy tym powodując dyskomfort.
- Auuć – zaczęła swój atak histerii. Była wytrzymała, ale gdyby chociaż była tu sama! A tu w takiej niezręcznej sytuacji, w której okazała właśnie swój brak opanowania i tak prostej umiejętności, jaką jest wydobycie sobie z oka czegokolwiek!, zwyczajnie skompromitowała się.
Gregor jednak nie był do cna chamski, by śmiać się z jej cierpienia. Jak to już miał w zwyczaju, w sytuacjach kryzysowych potrafił stanąć na wysokości zadania. Wziął Baśkę za nadgarstek i pociągnął w kierunku okna.
- Nie dotykaj mnie! – wzbraniała się, próbując wyrwać się z jego uścisku, ale chyba tylko pogarszała sytuację.
- Nie waż się ruszać – powiedział dobitnie, przygotowując świeżą chusteczkę, niczym narzędzie zbrodni. – Jak teraz się poruszysz to kawałek twojego cholernego tuszu wbije ci się na dobre w oko! A szkoda byłoby gdybyś odtąd parodiowała Jacka Sparrowa – mówił to jednocześnie z ironią, ale i spokojem, który był chyba zaraźliwy. Bo nawet Baśka zastygła w jednej pozycji, więcej się już nie wyrywając. Była totalnie przerażona, ale nie chciała dać tego po sobie poznać. Dodatkowo czuła jego dłoń na swoim karku, przytrzymującą jej głowę.
- O, gdybyś była taka cicha i posłuszna jak teraz, to byłoby cudownie – zażartował. – Co ty byś beze mnie zrobiła? – odrzekł triumfalnie, odsuwając się od Baśki i unosząc wyżej chusteczkę, na której rogu znajdował się nieduży, aczkolwiek potrafiący narobić sporo kłopotu, fragmencik mascary. – Po co wy się tak męczycie? Malujecie się tym wszystkim, żeby potem tak cierpieć.
Baśka zamrugała kilkakrotnie oczami, by naturalnie je nawilżyć. Wyglądała teraz zapewne jak królik, z załzawionymi i zaróżowionymi oczami.
- Żeby nie straszyć ludzi na ulicy? – odpowiedziała pytająco.
Gregor zaśmiał się.
- Dla mnie i tak jesteś piękna, bez tych wszystkich mazideł – odparł, zerkając z politowaniem na kosmetyczkę Baśki, wypełnioną po brzegi tuszami, eyeliner’ami, błyszczykami… Z resztą, gdzieś kiedyś słyszałem, że jeśli facet widział już kobietę bez makijażu i wtedy, kiedy płacze, to może zostać jej mężem. Kto by pomyślał, że za jednym razem spełnię te wymagania. Co ty na to?
Baśka mrużąc oczy zlustrowała go od góry do dołu.
- Ciebie już tu dawno nie powinno być – odparła, próbujący ukryć uśmiech, który samoistnie wypływał jej na twarz.
- A jakieś podziękowania? – sam się przypomniał.
- Na co liczysz?
Gregor bez ogródek wskazał miejsce na swoim policzku, puszczając do niej oczko.
- Tam? – zdziwiła się. – Tam to chyba moja dłoń powinna powędrować w soczystym, ale nie pocałunku! – obruszyła się nieco dziecinnie. Zerknęła na niego raz i drugi i podchodząc bliżej, złożyła mu delikatny pocałunek na ustach.
Tego chyba nie spodziewał się sam Gregor.
- Jesteśmy kwita? – zapytała, kiedy spotkali się wzrokiem. Nigdy chyba nie widziała go tak zadowolonego. Sama czuła się dziwnie. Gdzie podziały się te jej zasady? Zaczynała grać nieczysto. Niektórzy mówią, że w miłości wszystkie chwyty dozwolone, jednak podświadoma obecność Sandry jako narzeczonej, tak – NARZECZONEJ, Gregora paliła ją jak ogień kartkę papieru.
Schlierenzauer uśmiechnął się do niej. Tego potrzebował! Właśnie takiego kroku z jej strony! Uwielbiał patrzeć w jej zielone oczy. Były cudowne, tak jak i ona cała. Baśka. Jego Baśka! Gonił go czas, więc musiał szybko wracać na skocznię.
- Będziesz dziś?
- A mam inne wyjście? – odpowiedziała pytaniem na pytanie, jednak wywołała tym ponowny uśmiech na twarzy Schlieriego.
- Będę czekał – powiedział, całując ją w czoło.

*

W świetnym humorze, podśpiewując pod nosem fragment piosenki z Dirty Dancing, zamykała na klucz drzwi od swojego pokoju hotelowego. Ubrana w legginsy i szarą bluzę, z perfekcyjnym makijażem i uczesana w wysoką kitkę była gotowa do wyjścia na skocznię. Konkurs miał rozpocząć się za piętnaście minut, ale skocznia była położona wystarczająco blisko, by można było tam w ciągu kilku minut dojść spacerkiem.
Odwróciła się na pięcie i osłupiała.
- Wreszcie się wygrzebałaś z tego pokoiku, złotko – usłyszała pełen wyższości głos  Sandry. Swojej głównej rywalki, choć nie ogłoszonej oficjalnie jako takiej. – Krzywa kreska na lewej powiece – zauważyła, lustrując Baśkę swoim bacznym wzrokiem.
Baśka, znana ze swojego charakterku, tak naprawdę potrafiła oszacować swoje siły w starciach z innymi. Tu nawet nie próbowała walczyć. Sandra ze swoim intelektem była chyba już z góry skazana na przegraną.
- Nie przypominam sobie żebyśmy przeszły na ty – zgrabnie wybrnęła.
Sandra ze swoją skwaszoną miną mogła w tej chwili straszyć małe dzieci. Gregora pewnie też by wystraszyła.
- Myślisz, że jeszcze cię nie rozpracowałam? Takie glisty jak ty połykam na śniadanie – oznajmiła, tarasując Baśce przejście. – Słabiutki guścik ma ten mój Gregor. Już cię zaliczył, czy zostawia cię na deser?
Co można odpowiedzieć takiemu perfidnemu babsztylowi jakim była Sandra?
Baśka przekrzywiła głowa i mrużąc oczy wpatrywała się w buźkę swojej rywalki.
- O, co ja widzę… No tak! Pierwsza zmarszczka. Ech! Tu jest nawet druga. Jak tak dalej pójdzie, to Gregor będzie musiał cię oddać do domu starców – powiedziała i wzruszyła beztrosko ramionami, jednocześnie odpychając Sandrę i ruszając korytarzem w kierunku windy. 

___________________________________

Heej Kochane :* Za kilka minut wybije północ, więc ciekawe czy ten rozdział będzie jeszcze z 30-ego grudnia? :P Pewnie już z Sylwestra :D Dziś miałam wenę, więc grzech byłoby tego nie wykorzystać. Po robieniu przez pół dnia jakichś tragicznych zadań z rozszerzonej matmy, stwierdziłam, że trochę "polskiego" mi się przyda ;) Mam nadzieję, że rozdział się spodoba? :) Oby. A tak przy okazji chciałabym Wam baaardzo podziękować za wszystkie ciepłe i kochane słowa, pod poprzednim postem (pod wszystkimi zresztą!:D). Jesteście cudowne ♥ Dajecie mi tyle siły, że nie sposób tego określić. Cieszy mnie każdy nowy czytelnik, a tych którzy są tu już od jakiegoś czasu podziwiam za wytrwałość :) Dobra, kończę, bo jestem mega śpiąca ^^ 
Do napisania! :*

21 komentarzy:

  1. "Słabiutki guścik ma ten mój Gregor"- za Sandrą zazwyczaj jakoś nie przepadam xd
    Rozdział bardzo mi się podoba :)
    Coś czuję, że sytuacja między Basią i Gregorem dopiero się rozwija :D

    Życzę Ci szczęścia i przede wszystkim zdrowia w nadchodzącym Nowym Roku ;*
    Pozdrawiam, Asia ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za śliczny komentarz :* Cieszę się, że rozdział przypadł Ci do gustu. Taak, sytuacja między Baśką a Gregorem jeszcze nabierze rumieńców, jednak wszystko w swoim czasie :D ;)
      Serdecznie dziękuję za życzenia i Tobie także życzę wszystkiego, co najpiękniejsze w Nowym Roku: zdrowia i wszelakiej pomyślności :) :*
      Pozdrawiam, Vanilla.

      Usuń
  2. heeej! Z góry uprzedzam, że mój laptop mnie znienawidził a i internet w komputerze chyba się powoli zaczyna na mnie obrażać, więc przy pisaniu komentarza mogą wyniknąć jakieś problemy :D
    Jejkuu! Nawet nie wiesz, jak się ucieszyłam, gdy zobaczyłam, że dodałaś rozdział! Normalnie byłam taka wkurzona na laptopa, a ty mi poprawiłaś humorek!!!! :)
    Hihihihi! *,* Cudo samo w sobie :D Gregor jest Gregorem, Baśka, Baśką a Sandra - Sandrą. To według mnie wielki sukces, bo ja nie potrafię utrzymać charakteru swoich postaci na dosyć wyrównanym poziomie, zawsze muszą się gdzieś zagubić. A u ciebie wyraźnie widać, jacy oni są i nie trzeba się niczego domyślać :D Znaczy się no... :D
    Kocham Baśkę właśnie za ten jej charakter. Że się nikomu nie daje, że potrafi wybrnąć z sytuacji z podniesioną głową - jak to było widać w rozdziale powyżej, kiedy "rozmawiała" z Sandrą. Swoją drogą niezła konfrontacja :)
    No i jak zwykle cudowny Gregor. Baaardzo dobrze, że zdaje sobie sprawę, że to on spierniczył sprawę. I że stara się być przy Baśce, że jej sobie nie odpuścił - widać, że naprawdę mu na niej zależy :) *,* Uwielbiam tę parę!!!! <3
    Również strasznie mi się podobają odzywki Baśki typu - "Założysz sobie punkt przedszkolny...." no i tak dalej :) Bardzo fajnie, niewymuszenie Ci one wychodzą i ukłony w Twoją stronę, bo ja tak nie potrafię :D
    Rozszerzona matma to zło!! :o ;)
    Hihih, ciekawe, jak Gregor wypadnie na Igrzyskach. Czy zrobisz tak, jak to było naprawdę, czy coś tam pozmieniasz? :) No i szkoda mi dzisiaj Gregora, bo czwarty w Ga-Pa :D A to miejsce jest chyba najokrutniejsze :D Ale piękny skok ^^
    Okii, Ściskam Cię mocno!! Szkoda, że nie było Cię z nami w Sylwestra!! :(
    Zuza :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zuz moja kochana! ♥ Uwielbiam czytać Twoje komentarze, wiesz? :) Hahah no ja tak już chyba mam, że u mnie czarne to czarne, a białe to białe :D Przynajmniej w tym opowiadaniu. Być może jakieś moje kolejne będzie już obfitsze w tajemnice XD Hihi ^^ Mam pewne plany, ale na razie zajmijmy się teraźniejszością.
      Co do Baśki i Sandry: to był przedwstęp do ich konfrontacji ;> Jestem dziwna, sama to piszę i mogę sterować swoimi "lalkami" jak w teatrze, a już boję się o Baśkę? :P Sandra jest przecież zdolna do wszystkiego. Gregor będzie się ogarniał z każdym rozdziałem, szyki będzie mu jednak sukcesywnie psuł Michi. Więcej nie zdradzę :D
      Dziękuję za wszystkie takie cudowne słowa ♥
      Tak, rozszerzona matma to zło, zdecydowanie :P Ale obdałam się z nią na najbliższe trzy lata :P
      Jeśli chodzi o nawiązanie do Sochi... Raczej wyniki Gregora będą takie jak były faktycznie ;) Oczywiście wszystko będzie się w jakiś sposób łączyło i nic nie będzie tu przypadkowe.
      Pozdrawiam! <3
      PS Ech, szkoda, że tak wyszło z tym Sylwestrem :/ Niestety, tak już bywa... :(

      Usuń
  3. Ponownie muszę to napisać - ciągle czekam na więcej i więcej! :) Coraz bardziej wciąga!
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj! :) Cieszy mnie to bardzo i obiecuję pisać teraz trochę częściej niż było to w przeciągu ostatnich miesięcy :D ;)
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  4. Zawitalam tu wczoraj pierwszy raz i zdecydowanie zostane na dluzej :) kiedy mozemy sie spodziewac kolejnego rozdzialu ? :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wczoraj do ciebie trafiłam i się zakochałam <3 to opowiadanie jest cudowne, a ty cudownie piszesz! Jak ja uwielbiam Baśkę i jej charakter, wgl świetnie wykreowałaś wszystkich bohaterów, a co do Sandry...ja jej nigdy nie lubiłam :D a Gregor...czytałam wiele opowiadań z nim, ale u ciebie jest taki najlepszy ♥ Wybacz, nie umiem pisać długich komentarzy, ale po prostu chciałam co powiedzieć jak bardzo zakochałam sie w twoim stylu pisania :D :* czekam na następny.
    A tak przy okazji, zapraszam do siebie, może nie jest to skokach ale może siatkówkę też cię interesuje ;) http://jestem-mysle-moge-wszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. nastepny prosze :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na 3 rozdział u Alice i Andiego :) http://never---give-up.blogspot.com/2015/01/3-czy-on-sobie-cos-wyobraza.html Liczę na opinie ;) Pozdrawiam :**

    ---
    przepraszam za spam :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojejjj!
    Muszę przyznać, od samego początku zauroczyła mnie postać Basi, a szczególnie pierwsze spotkanie z Gregorem, to jak się nerwowo zachowywała. Patrząc na to, co się dzieje teraz, można wręcz powiedzieć, że dorosła do bycia z nim.
    Czekam na więcej i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy noowy ? :((

    OdpowiedzUsuń
  10. W jedną noc nadrobiłam całe opowiadanie. Na prawdę było warto nie przespać jednej nocy dla tag cudnego opowiadanie. Po kochałam całym sercem to opowiadanie, a na prawdę trudno mnie zadowolić. Masz wielki talent!! Tylko kurde gdzie jest ciąg dalszy?! Basia i Gregor oni do siebie idealnie pasują! Czekam z niecierpliwością aż coś dla nas napiszesz. Zapraszam również do siebie, jest ''już'' prolog. Pozdrawiam ciepło! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham to opowiadanie! Musisz pisać częściej, bo nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów. Tymczasem zachęcam do zajrzenia na mojego bloga, również z Gregorem w roli głównej:
    http://i-just-want-you.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialne. Cudowne. Wspaniałe! Pięknie piszesz, używasz pasujących do fabuły słów, a Basia jest taka prawdziwa i jakby realna... Tylko szkoda mi Miśka, lubię go jako skoczka ;3 Blog wspaniale wyglądy i co najważniejsze nie ma zakładki 'Bohaterowie' i czytelnik może sam sobie wszystko wyobrazić.
    Życzę siły do pisania, pozdrawiam :)
    ~ Nina

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetne opowiadanie, nie moge sie doczekac dalszego ciagu...:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam!
    Informuję, że nominowałam Cię do nagrody "The Liebster Award". Więcej szczegółów znajdziesz tutaj: http://gdybys-tu-byl.blogspot.com/p/the-liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy coś napiszesz?

    OdpowiedzUsuń
  16. Nadal czekamy!:)

    OdpowiedzUsuń