wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 6.

Impreza charytatywna teoretycznie miała zacząć się o osiemnastej, ale praktycznie goście spóźniali się dobrą godzinę. Gregor razem z kumplami z teamu był jednak punktualnie, nie chcąc niczego, a raczej nikogo przegapić. Stał przy balustradzie, z której swobodnie mógł obserwować wszystkich pojawiających się w sali gości. Na oku miał także Hayboecka, który przechadzał się po holu głównym tak, jakby na kogoś czekał.
- Widzisz, a nie mówiłem? – zakpił Morgi, podając Schlierenzauerowi kieliszek szampana. Ten jednak podziękował i wciąż uporczywie wypatrywał Baśki. – Nasz Michael nie jest taki nieśmiały jak nam się do tej pory wydawało – wyszczerzył się, co jeszcze bardziej rozzłościło Gregora.
Postać Hayboecka zniknęła im przez chwilę z pola widzenia.
- Myślisz, że on jej się podoba? – zapytał Gregor z nutą niepewności w głosie.
Morgi  wzruszył ramionami i pokręcił głową przecząco.
- Chociaż kto tam te kobiety zrozumie! Może ma to słynne „coś”. Podobno dziewczyny to dostrzegają – powiedział ironicznie Thomas, na co Gregor prychnął lekceważąco.
Po chwili jednak ponownie ujrzeli Hayboecka, który pod rękę prowadził nikogo innego, jak Baśkę. Gregor zamrugał kilkakrotnie oczami, jak gdyby nie dowierzał temu co właśnie widzi.
- O, i proszę – skomentował zadowolony Morgi, chyba wyraźnie rozbawiony całą tą akcją.
Schlierenzauer wprost oniemiał. Nie mógł poznać jak inaczej wyglądała dzisiejszego wieczoru Baśka. Nie była już tą samą nastolatką w dżinsach i bluzie. Teraz prezentowała się znacznie doroślej i bardziej elegancko. Ubrana w kobaltową sukienkę a’la bombka , z wysoko upiętymi włosami. Mocny makijaż i idealnie dobrana biżuteria tylko wzmocniły wrażenie jej piękna. Uśmiechała się do zagadującego ją Hayboecka i z zapałem coś mu opowiadała. Poruszała się z wielką klasą i gracją.
Gregor nie odrywał od niej wzroku. Jego przepastne oczy błyszczały gniewem.
-  A jednak – odburknął i wyrwał z dłoni Morgensterna kieliszek z szampanem.
Morgi także obserwował parę, ale zdecydowanie dozował emocje, próbując uspokoić przyjaciela. Mimo wszystko nie omieszkał zwrócić mu słusznej uwagi.
- A ty jeszcze biedaku zafundowałeś jej wycieczkę do Soczi, żeby lepiej mogła się poznać z naszym Miśkiem.
Schlierenzauer zmierzwił go wzrokiem, ale nie mógł zaprotestować. Wszystko bowiem właśnie na to wskazywało.
- Pójdę tam – rzucił zdecydowanie ruszając w kierunku schodów, tak,  że Morgi ledwo zdążył go zatrzymać.
- Stary – zaczął Thomas – nigdy nie pomyślałbym, że będę udzielał ci wskazówek dotyczących podrywania. Zawsze sam sobie z tym radziłeś, ale teraz widocznie straciłeś głowę. Nie uganiaj się tak za nią. Już wystarczy. Okazałeś jej swoje zainteresowanie, przeprosiłeś, jakby nie było zrobiłeś tym samym dobry uczynek… Poczekaj. Jestem pewien, że to ją już zmiękczyło, tylko nie daje tego po sobie poznać.
Gregor słuchał go w osłupieniu.
- Czyli co mam zrobić?! – wzburzył się. – Czekać, aż on ją wyrwie? A może jeszcze pomogę mu w tym?
Thomas wykrzywił usta w geście grymasu.
- Nie – zaprzeczył zdecydowanie. – Udawaj, że ona już cię nie obchodzi.
- Bo tak jest – dodał szybko Schlierenzauer, powodując tym samym przypływ ironicznego śmiechu Thomasa.
- Liczę na to, że moja rola na dzisiejszej imprezie nie sprowadzi się tylko i wyłącznie do pilnowanie cię? Mam nadzieję, że nie zrobisz żadnych głupstw – ostrzegł go Morgi.
- Znasz mnie – odparł zdawkowo Gregor unikając wzrok kumpla.
- No właśnie!
Thomasa jeszcze bardziej to zaniepokoiło. Powoli zaczął żałować, że powiedział Gregorowi o tym, że Michael umówił się tu z Baśką. Gdyby nie to, Schlieri być może w ogóle by się tu nie pojawił. Zabrał mu z dłoni kieliszek i popatrzył na niego porozumiewawczo.
- Żadnego alkoholu więcej, kumasz?
Schlierenzauer zaśmiał mu się szyderczo prosto w oczy.
- Nie jestem dzieciakiem.
I właśnie widząc te jego spojrzenie i słysząc rozbawiony śmiech Thomas zdał sobie sprawę, że ten wieczór spędzi w roli niańki własnego przyjaciela.

*

 - Pięknie dziś wyglądasz.
Michael Hayboeck nie tracił czasu i od pojawienia się Baśki na bankiecie, komplementował ją z częstotliwością stu razy na  minutę.
Dziewczyna lekko zmieszana, ale zadowolona z takiego obrotu sprawy podziękowała mu i nie pozostając dłużna dodała:
- Ty także świetnie wyglądasz.
To stwierdzenie dodało Hayboeckowi jeszcze większej pewności siebie. Czarował ją swoim uśmiechem, widząc, że nieco ją to krępuje.
- Napijesz się? – spytał, przystając obok kelnera z tacą szampanów.
Baśka przypomniawszy sobie rady, a raczej zakazy pani Rozalki musiała odmówić.
- Nie piję – rzekła z nieśmiałym uśmiechem. Michael dopiero wtedy zreflektował się, iż dziewczyna  nie jest pełnoletnia i porozumiewawczo mrugnął do niej, po czym rzucił krótkie „jasne”. Ponownie wziął ją pod rękę i razem ruszyli w kierunku parkietu do tańca.
- Dopiero co przyszłaś, ale nie powstrzymam się od jednego tańca z tobą!
Baśka będąc na każdym kroku zaskakiwana przez swojego nowo poznanego przyjaciela, z każdą chwilą coraz bardziej przystawała na jego propozycje. Musiała przyznać, że jego komplementy bardzo jej się spodobały. A uczucie jej satysfakcji spotęgował widok Schlierenzauera stojącego przy balustradzie piętro wyżej i obserwującego ich.
Na sali rozbrzmiała jedna z ulubionych piosenek Baśki. Idealna do romantycznego tańca zakochanych. Zawsze marzyła żeby kiedyś przy niej zatańczyć, ale czuła, że to chyba jednak nie ta chwila i nie ten facet. Mimo to nie zamierzała się wykręcać.
- Chętnie – odparła unosząc podbródek do góry i uśmiechając się zadziornie do swojego partnera.
Michael przyciągnął ją bliżej siebie i objął za talię. Przy okazji jego wzrok powędrował na Gregora, który w tamtej chwili wprost ciskał w niego piorunami. Hayboeck nie był głupi. Dobrze wiedział, że Baśka również podoba się jego kumplowi z drużyny, ale to tylko dodawało tu smaczku. Nie czuł się zbytnio zobowiązany do gry fair play, bo i nigdy nie darzył Schlierenzauera zbytnią sympatią.  
Korzystając z tego, iż Baśka nawet w szpilkach była od niego sporo niższa oparł się podbródkiem o jej głowę, tym samym sprawiając, że do osób trzecich wyglądali jak para zakochanych. Ponownie zerknął w stronę Gregora, ale nie było go już w miejscu, w którym do tej pory stał.
Michael zlekceważył to rzucając w kierunku Baśki śmiałe pytanie:
- Co cię łączy ze Schlierenzauerem?
Dziewczyna momentalnie odsunęła się od niego w pół piosenki.
- Dlaczego sądzisz, że w ogóle coś mnie z nim łączy? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Po prostu gadałaś z nim po zawodach, teraz on mierzył nas wzrokiem, jakby szykował tu rzeź niewiniątek i nagle zniknął gdzieś, pewnie umierając z zazdrości o ciebie – podsumował Hayboeck.
- Z zazdrości?! – zdziwiła się Baśka.
- No cóż – zaczął Michael uśmiechając się do niej zalotnie – dziś chyba każdy facet na tej sali, a raczej na całej kuli ziemskiej może mi zazdrościć takiej partnerki… do tańca – uszczegółowił, ku zadowoleniu Baśki.
- Nie sądzę, żeby miał tu jakieś powody do zazdrości… zważywszy na to, że praktycznie się nie znamy – odparła Baśka, urywając temat.
Spędzili tak jeszcze kilka piosenek, póki Baśka nie zmęczyła się i zdecydowała się iść po coś do picia.
- Chcesz coś? – zapytała.
Hayboeck zaprzeczył głową, jednocześnie protestując, że to on przyniesie jej coś do picia.
- Spokojna głowa, trafię – zapewniła go. – Kidnaperów tu raczej nie ma, więc dzieci nie porywają.
Michael zaśmiał się na jej ostatnie słowa i ostatecznie pozwolił jej oddalić się od niego na dosłownie kilka chwil.
Baśka korzystając z chwili samotności, próbowała ochłonąć po tych śmiałych poczynaniach Hayboecka.  Wzięła głęboki oddech i zamknęła oczy. Kiedy je jednak otworzyła stał przed nią w całej swej okazałości Gregor.
- Znowu ty… - powitała go niechętnie Baśka. – Gdziekolwiek się ruszę, ty także tam jesteś. Prześladujesz mnie?
Gregor uśmiechnął się enigmatycznie.
- Może – odparł, co wprawiło Baśkę w osłupienie.
„Proszę, nawet nie kryje się z tym, że jest psychopatą!” – dodała w myślach.
- Jak ci się tańczyło z Hayboeckiem? – spytał z udawanym zaciekawieniem i sympatią.
Baśka od razu wyczuła tę nutkę ironii w jego głosie, co zamierzała wykorzystać.
- Świetnie – zaczęła wyraźnie podekscytowana. – Jest wprost mistrzem tańca. Musimy się częściej spotykać na tego typu imprezach.
Gregor teoretycznie zrozumiał, że mówiła to tylko dlatego, żeby go zdenerwować, ale z drugiej strony poczuł się zazdrosny.
- Pewnie, będziecie mieć przecież całe dwa tygodnie w Soczi – odparł kąśliwie.
- Nie pomyślałam o tym – odpowiedziała Baśka równie hardo, ale w głębi duszy zrobiło jej się żal tego Gregora, który wyłożył kasę na ich wyprawę do Rosji. Co z tego, że dla niego to było jak kupić los w totolotka.
- A teraz łaskawie zejdź mi z drogi, bo jestem spragniona – powiedziała stanowczo, jednak chyba nie na tyle by definitywnie  spławić Gregora Schlierenzauera.
- Uważaj na niego – dodał, przepuszczając ją w kierunku szwedzkiego stołu.
- Na kogo?! – zapytała rozbawiona.
„Jedyną osobą, na którą powinnam uważać jesteś właśnie TY.” – pomyślała.
- Na niego – wskazał na Hayboecka ręką, w której dzierżył pusty już kieliszek.
Baśka poczuła się dziwnie niepewnie. Niby dlaczego miała na niego uważać? Michael nie wyglądał na jakiegoś typa spod ciemnej gwiazdy. Postanowiła więc zlekceważyć uwagi Gregora.
- A ty uważaj na alkohol – odbiła piłeczkę. – Chyba nieźle się już wstawiłeś. Nie pij tyle – poklepała go po ramieniu i odeszła w stronę wypatrującego ją i zniecierpliwionego Hayboecka.

*

- Dlaczego z nim gadałaś?!
Momentalnie po powrocie na parkiet usłyszała pytanie, w formie wyrzutu.
- A dlaczego nie? Jestem przecież wolnym człowiekiem – odparła wzruszając ramionami  i upijając łyk soku pomarańczowego.
- Wolałbym żebyś tego nie robiła.
- Ja wolałabym za to, żebyś mi nie rozkazywał – powiedziała, szczerze dziwiąc się takiej nagłej zmianie humoru skoczka. – Wybacz, ale nie masz jeszcze nade mną takiej kontroli. I chyba nie będziesz miał.
- Skąd ta pewność?!
Baśka prychnęła oburzona.
- Dość! – wykrzyknęła, zatykając teatralnie uszy palcami. – Pogięło cię do reszty… jesteś niezrównoważony psychicznie…
Nie zdążyła dokończyć, bo Hayboeck zamknął jej usta pocałunkiem. Pocałunkiem, który wydawał się Baśce okropny. Nie tak to sobie wyobrażała, na pewno nie tak! Odepchnęła go z całej siły, ale jak się okazało jej natrętnym partnerem zajął się kto inny.
Baśka zrozpaczona sama dziwiła się sobie, bo wpadła w histerię i zakrywając dłońmi twarz, obserwowała jak Gregor z wściekłością rzucił się na Hayboecka, jak gdyby wyczekiwał na ten moment od wielu dni.  Uderzył go kilkakrotnie pięścią, tak, że spod nosa Michaela zaczęła sączyć się obficie krew. Ten jednak zdołał się jeszcze utrzymać na chwiejących się nogach i oddał cios Gregorowi, rozcinając mu łuk brwiowy.
- Ty łajdaku – Schlierenzauer w jeszcze większym szale złapał go za kołnierz koszuli, potrząsając nim. – Jeszcze raz się do niej zbliżysz! – wysyczał i puścił go. Hayboeck nie zdołał utrzymać równowagi i poleciał na stojący za nimi stół, tłucząc tym samym setki szklanych naczyń, kieliszków i talerzy, których fragmenty poturlały się po podłodze.
- Mam cię na oku – rzucił w stronę Michaela wściekły Schlierenzauer, pociągając nosem i ścierając dłonią krew z brwi. 

________________________________

Przepraszam, przepraszam, że dopiero teraz! Jest trzynaście po północy, a ja dodaję rozdział :D Miał być dziś trochę wcześniej, ale nie wyrobiłam się. Z góry przepraszam za wszystkie błędy i dziękuję kochanej Ali za pomysł do tego rozdziału :) Głównie dzięki niej pozbierałam myśli w całość i oto stworzyłam powyższą notkę :P Kocham Was!
Vanilla

2 komentarze:

  1. Hej ;*
    Taki z pozoru niewinny rozdzialik! A tu proszę! Takie BUM! na końcu!
    Tak się zastanawiałam, jak czytałam o przestrodze, którą dał Baśce Gregor, czy rzeczywiście Michael jest jakiś niezrównoważony, czy raczej przez Gregora wtedy przemawiała zazdrość. Widzę, że jednak to pierwsze, choć zazdrości zapewne też tam nie brakowało :)
    Świetny opis Baśki - ach jaka metamorfoza! :D I uwielbiam te rozmowy Morgiego z Gregorem! Tam jest tyle... nie wiem sama dokładnie czego, ale tyle tego jest i mi się to strasznie podoba! ♥
    No i oczywiście bójka - to już po prostu wisienka na torcie :D Wiesz, że jestem mega ciekawa, co tam Twoja główka wymyśli dalej! No i główka Ali, której również dziękuję za to, że pomogła Ci! ;*
    Z niecierpliwością czekam na 7!!
    Podjarana Zuza ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. To było coś! Końcówka mnie ścięła z nóg! Taki tu proszę obrót akcji, nieoczekiwany:)
    No po prostu magia, bankiet świetny, a Schlieri podgrzewa, jak zawsze atmosferę...
    Nie nooo! Kobieto! To mnie tak wciągnęło, że nie zasnę dzisiaj!!! XD

    OdpowiedzUsuń