Impreza
charytatywna teoretycznie miała zacząć się o osiemnastej, ale praktycznie
goście spóźniali się dobrą godzinę. Gregor razem z kumplami z teamu był jednak
punktualnie, nie chcąc niczego, a raczej nikogo przegapić. Stał przy
balustradzie, z której swobodnie mógł obserwować wszystkich pojawiających się w
sali gości. Na oku miał także Hayboecka, który przechadzał się po holu głównym
tak, jakby na kogoś czekał.
- Widzisz, a
nie mówiłem? – zakpił Morgi, podając Schlierenzauerowi kieliszek szampana. Ten
jednak podziękował i wciąż uporczywie wypatrywał Baśki. – Nasz Michael nie jest
taki nieśmiały jak nam się do tej pory wydawało – wyszczerzył się, co jeszcze
bardziej rozzłościło Gregora.
Postać
Hayboecka zniknęła im przez chwilę z pola widzenia.
- Myślisz,
że on jej się podoba? – zapytał Gregor z nutą niepewności w głosie.
Morgi wzruszył ramionami i pokręcił głową przecząco.
- Chociaż
kto tam te kobiety zrozumie! Może ma to słynne „coś”. Podobno dziewczyny to dostrzegają
– powiedział ironicznie Thomas, na co Gregor prychnął lekceważąco.
Po chwili
jednak ponownie ujrzeli Hayboecka, który pod rękę prowadził nikogo innego, jak
Baśkę. Gregor zamrugał kilkakrotnie oczami, jak gdyby nie dowierzał temu co
właśnie widzi.
- O, i
proszę – skomentował zadowolony Morgi, chyba wyraźnie rozbawiony całą tą akcją.
Schlierenzauer
wprost oniemiał. Nie mógł poznać jak inaczej wyglądała dzisiejszego wieczoru
Baśka. Nie była już tą samą nastolatką w dżinsach i bluzie. Teraz prezentowała
się znacznie doroślej i bardziej elegancko. Ubrana w kobaltową sukienkę a’la
bombka , z wysoko upiętymi włosami. Mocny makijaż i idealnie dobrana biżuteria tylko
wzmocniły wrażenie jej piękna. Uśmiechała się do zagadującego ją Hayboecka i z
zapałem coś mu opowiadała. Poruszała się z wielką klasą i gracją.
Gregor nie
odrywał od niej wzroku. Jego przepastne oczy błyszczały gniewem.
- A jednak – odburknął i wyrwał z dłoni Morgensterna
kieliszek z szampanem.
Morgi także
obserwował parę, ale zdecydowanie dozował emocje, próbując uspokoić
przyjaciela. Mimo wszystko nie omieszkał zwrócić mu słusznej uwagi.
- A ty
jeszcze biedaku zafundowałeś jej wycieczkę do Soczi, żeby lepiej mogła się
poznać z naszym Miśkiem.
Schlierenzauer
zmierzwił go wzrokiem, ale nie mógł zaprotestować. Wszystko bowiem właśnie na
to wskazywało.
- Pójdę tam –
rzucił zdecydowanie ruszając w kierunku schodów, tak, że Morgi ledwo zdążył go zatrzymać.
- Stary –
zaczął Thomas – nigdy nie pomyślałbym, że będę udzielał ci wskazówek
dotyczących podrywania. Zawsze sam sobie z tym radziłeś, ale teraz widocznie
straciłeś głowę. Nie uganiaj się tak za nią. Już wystarczy. Okazałeś jej swoje
zainteresowanie, przeprosiłeś, jakby nie było zrobiłeś tym samym dobry uczynek…
Poczekaj. Jestem pewien, że to ją już zmiękczyło, tylko nie daje tego po sobie
poznać.
Gregor
słuchał go w osłupieniu.
- Czyli co
mam zrobić?! – wzburzył się. – Czekać, aż on ją wyrwie? A może jeszcze pomogę
mu w tym?
Thomas
wykrzywił usta w geście grymasu.
- Nie –
zaprzeczył zdecydowanie. – Udawaj, że ona już cię nie obchodzi.
- Bo tak jest
– dodał szybko Schlierenzauer, powodując tym samym przypływ ironicznego śmiechu
Thomasa.
- Liczę na
to, że moja rola na dzisiejszej imprezie nie sprowadzi się tylko i wyłącznie do
pilnowanie cię? Mam nadzieję, że nie zrobisz żadnych głupstw – ostrzegł go
Morgi.
- Znasz mnie
– odparł zdawkowo Gregor unikając wzrok kumpla.
- No
właśnie!
Thomasa
jeszcze bardziej to zaniepokoiło. Powoli zaczął żałować, że powiedział Gregorowi
o tym, że Michael umówił się tu z Baśką. Gdyby nie to, Schlieri być może w
ogóle by się tu nie pojawił. Zabrał mu z dłoni kieliszek i popatrzył na niego
porozumiewawczo.
- Żadnego
alkoholu więcej, kumasz?
Schlierenzauer
zaśmiał mu się szyderczo prosto w oczy.
- Nie jestem
dzieciakiem.
I właśnie
widząc te jego spojrzenie i słysząc rozbawiony śmiech Thomas zdał sobie sprawę,
że ten wieczór spędzi w roli niańki własnego przyjaciela.
*
- Pięknie dziś wyglądasz.
Michael
Hayboeck nie tracił czasu i od pojawienia się Baśki na bankiecie,
komplementował ją z częstotliwością stu razy na
minutę.
Dziewczyna
lekko zmieszana, ale zadowolona z takiego obrotu sprawy podziękowała mu i nie pozostając
dłużna dodała:
- Ty także
świetnie wyglądasz.
To
stwierdzenie dodało Hayboeckowi jeszcze większej pewności siebie. Czarował ją
swoim uśmiechem, widząc, że nieco ją to krępuje.
- Napijesz
się? – spytał, przystając obok kelnera z tacą szampanów.
Baśka
przypomniawszy sobie rady, a raczej zakazy pani Rozalki musiała odmówić.
- Nie piję –
rzekła z nieśmiałym uśmiechem. Michael dopiero wtedy zreflektował się, iż
dziewczyna nie jest pełnoletnia i
porozumiewawczo mrugnął do niej, po czym rzucił krótkie „jasne”. Ponownie wziął
ją pod rękę i razem ruszyli w kierunku parkietu do tańca.
- Dopiero co
przyszłaś, ale nie powstrzymam się od jednego tańca z tobą!
Baśka będąc
na każdym kroku zaskakiwana przez swojego nowo poznanego przyjaciela, z każdą
chwilą coraz bardziej przystawała na jego propozycje. Musiała przyznać, że jego
komplementy bardzo jej się spodobały. A uczucie jej satysfakcji spotęgował
widok Schlierenzauera stojącego przy balustradzie piętro wyżej i obserwującego
ich.
Na sali rozbrzmiała
jedna z ulubionych piosenek Baśki. Idealna do romantycznego tańca zakochanych.
Zawsze marzyła żeby kiedyś przy niej zatańczyć, ale czuła, że to chyba jednak nie
ta chwila i nie ten facet. Mimo to nie zamierzała się wykręcać.
- Chętnie –
odparła unosząc podbródek do góry i uśmiechając się zadziornie do swojego
partnera.
Michael przyciągnął
ją bliżej siebie i objął za talię. Przy okazji jego wzrok powędrował na
Gregora, który w tamtej chwili wprost ciskał w niego piorunami. Hayboeck nie
był głupi. Dobrze wiedział, że Baśka również podoba się jego kumplowi z
drużyny, ale to tylko dodawało tu smaczku. Nie czuł się zbytnio zobowiązany do
gry fair play, bo i nigdy nie darzył Schlierenzauera zbytnią sympatią.
Korzystając
z tego, iż Baśka nawet w szpilkach była od niego sporo niższa oparł się podbródkiem
o jej głowę, tym samym sprawiając, że do osób trzecich wyglądali jak para
zakochanych. Ponownie zerknął w stronę Gregora, ale nie było go już w miejscu,
w którym do tej pory stał.
Michael
zlekceważył to rzucając w kierunku Baśki śmiałe pytanie:
- Co cię
łączy ze Schlierenzauerem?
Dziewczyna
momentalnie odsunęła się od niego w pół piosenki.
- Dlaczego
sądzisz, że w ogóle coś mnie z nim łączy? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Po prostu gadałaś
z nim po zawodach, teraz on mierzył nas wzrokiem, jakby szykował tu rzeź
niewiniątek i nagle zniknął gdzieś, pewnie umierając z zazdrości o ciebie –
podsumował Hayboeck.
- Z
zazdrości?! – zdziwiła się Baśka.
- No cóż –
zaczął Michael uśmiechając się do niej zalotnie – dziś chyba każdy facet na tej
sali, a raczej na całej kuli ziemskiej może mi zazdrościć takiej partnerki… do
tańca – uszczegółowił, ku zadowoleniu Baśki.
- Nie sądzę,
żeby miał tu jakieś powody do zazdrości… zważywszy na to, że praktycznie się
nie znamy – odparła Baśka, urywając temat.
Spędzili tak
jeszcze kilka piosenek, póki Baśka nie zmęczyła się i zdecydowała się iść po
coś do picia.
- Chcesz
coś? – zapytała.
Hayboeck
zaprzeczył głową, jednocześnie protestując, że to on przyniesie jej coś do
picia.
- Spokojna
głowa, trafię – zapewniła go. – Kidnaperów tu raczej nie ma, więc dzieci nie
porywają.
Michael
zaśmiał się na jej ostatnie słowa i ostatecznie pozwolił jej oddalić się od
niego na dosłownie kilka chwil.
Baśka
korzystając z chwili samotności, próbowała ochłonąć po tych śmiałych
poczynaniach Hayboecka. Wzięła głęboki
oddech i zamknęła oczy. Kiedy je jednak otworzyła stał przed nią w całej swej
okazałości Gregor.
- Znowu ty…
- powitała go niechętnie Baśka. – Gdziekolwiek się ruszę, ty także tam jesteś. Prześladujesz
mnie?
Gregor uśmiechnął
się enigmatycznie.
- Może –
odparł, co wprawiło Baśkę w osłupienie.
„Proszę, nawet nie kryje się z tym, że jest
psychopatą!” – dodała w myślach.
- Jak ci się
tańczyło z Hayboeckiem? – spytał z udawanym zaciekawieniem i sympatią.
Baśka od
razu wyczuła tę nutkę ironii w jego głosie, co zamierzała wykorzystać.
- Świetnie –
zaczęła wyraźnie podekscytowana. – Jest wprost mistrzem tańca. Musimy się
częściej spotykać na tego typu imprezach.
Gregor
teoretycznie zrozumiał, że mówiła to tylko dlatego, żeby go zdenerwować, ale z
drugiej strony poczuł się zazdrosny.
- Pewnie,
będziecie mieć przecież całe dwa tygodnie w Soczi – odparł kąśliwie.
- Nie
pomyślałam o tym – odpowiedziała Baśka równie hardo, ale w głębi duszy zrobiło
jej się żal tego Gregora, który wyłożył kasę na ich wyprawę do Rosji. Co z
tego, że dla niego to było jak kupić los w totolotka.
- A teraz
łaskawie zejdź mi z drogi, bo jestem spragniona – powiedziała stanowczo, jednak
chyba nie na tyle by definitywnie spławić Gregora Schlierenzauera.
- Uważaj na
niego – dodał, przepuszczając ją w kierunku szwedzkiego stołu.
- Na kogo?! –
zapytała rozbawiona.
„Jedyną osobą, na którą powinnam uważać
jesteś właśnie TY.” – pomyślała.
- Na niego –
wskazał na Hayboecka ręką, w której dzierżył pusty już kieliszek.
Baśka
poczuła się dziwnie niepewnie. Niby dlaczego miała na niego uważać? Michael nie
wyglądał na jakiegoś typa spod ciemnej gwiazdy. Postanowiła więc zlekceważyć
uwagi Gregora.
- A ty
uważaj na alkohol – odbiła piłeczkę. – Chyba nieźle się już wstawiłeś. Nie pij
tyle – poklepała go po ramieniu i odeszła w stronę wypatrującego ją i
zniecierpliwionego Hayboecka.
*
- Dlaczego z
nim gadałaś?!
Momentalnie
po powrocie na parkiet usłyszała pytanie, w formie wyrzutu.
- A dlaczego
nie? Jestem przecież wolnym człowiekiem – odparła wzruszając ramionami i upijając łyk soku pomarańczowego.
- Wolałbym
żebyś tego nie robiła.
- Ja
wolałabym za to, żebyś mi nie rozkazywał – powiedziała, szczerze dziwiąc się
takiej nagłej zmianie humoru skoczka. – Wybacz, ale nie masz jeszcze nade mną
takiej kontroli. I chyba nie będziesz miał.
- Skąd ta
pewność?!
Baśka
prychnęła oburzona.
- Dość! –
wykrzyknęła, zatykając teatralnie uszy palcami. – Pogięło cię do reszty… jesteś
niezrównoważony psychicznie…
Nie zdążyła
dokończyć, bo Hayboeck zamknął jej usta pocałunkiem. Pocałunkiem, który wydawał
się Baśce okropny. Nie tak to sobie wyobrażała, na pewno nie tak! Odepchnęła go
z całej siły, ale jak się okazało jej natrętnym partnerem zajął się kto inny.
Baśka
zrozpaczona sama dziwiła się sobie, bo wpadła w histerię i zakrywając dłońmi
twarz, obserwowała jak Gregor z wściekłością rzucił się na Hayboecka, jak gdyby
wyczekiwał na ten moment od wielu dni. Uderzył
go kilkakrotnie pięścią, tak, że spod nosa Michaela zaczęła sączyć się obficie krew.
Ten jednak zdołał się jeszcze utrzymać na chwiejących się nogach i oddał cios
Gregorowi, rozcinając mu łuk brwiowy.
- Ty łajdaku
– Schlierenzauer w jeszcze większym szale złapał go za kołnierz koszuli,
potrząsając nim. – Jeszcze raz się do niej zbliżysz! – wysyczał i puścił go.
Hayboeck nie zdołał utrzymać równowagi i poleciał na stojący za nimi stół,
tłucząc tym samym setki szklanych naczyń, kieliszków i talerzy, których
fragmenty poturlały się po podłodze.
- Mam cię na
oku – rzucił w stronę Michaela wściekły Schlierenzauer, pociągając nosem i
ścierając dłonią krew z brwi.
________________________________
Przepraszam, przepraszam, że dopiero teraz! Jest trzynaście po północy, a ja dodaję rozdział :D Miał być dziś trochę wcześniej, ale nie wyrobiłam się. Z góry przepraszam za wszystkie błędy i dziękuję kochanej Ali za pomysł do tego rozdziału :) Głównie dzięki niej pozbierałam myśli w całość i oto stworzyłam powyższą notkę :P Kocham Was!
Vanilla
Hej ;*
OdpowiedzUsuńTaki z pozoru niewinny rozdzialik! A tu proszę! Takie BUM! na końcu!
Tak się zastanawiałam, jak czytałam o przestrodze, którą dał Baśce Gregor, czy rzeczywiście Michael jest jakiś niezrównoważony, czy raczej przez Gregora wtedy przemawiała zazdrość. Widzę, że jednak to pierwsze, choć zazdrości zapewne też tam nie brakowało :)
Świetny opis Baśki - ach jaka metamorfoza! :D I uwielbiam te rozmowy Morgiego z Gregorem! Tam jest tyle... nie wiem sama dokładnie czego, ale tyle tego jest i mi się to strasznie podoba! ♥
No i oczywiście bójka - to już po prostu wisienka na torcie :D Wiesz, że jestem mega ciekawa, co tam Twoja główka wymyśli dalej! No i główka Ali, której również dziękuję za to, że pomogła Ci! ;*
Z niecierpliwością czekam na 7!!
Podjarana Zuza ;*
To było coś! Końcówka mnie ścięła z nóg! Taki tu proszę obrót akcji, nieoczekiwany:)
OdpowiedzUsuńNo po prostu magia, bankiet świetny, a Schlieri podgrzewa, jak zawsze atmosferę...
Nie nooo! Kobieto! To mnie tak wciągnęło, że nie zasnę dzisiaj!!! XD